Drodzy Przyjaciele,
Nasz Przyjaciel z Ustrońskiej Szkoły Narciarstwa Biegowego – Michał Nierychło – testuje właśnie trasy biegowe w okolicach granicznej (Austria-Włochy) przełęczy Reschenpass w Południowym Tyrolu. Poniżej zamieszczamy jego sprawozdanie i kilka fotek.
Andrzej Nowiński
Sprawozdanie Michała:
Niedziela 7 lutego
Dzisiaj 25km po stronie austriackiej. Połowa trasy pod bardzo silny wiatr, ratrak jeździł co chwilę i robił trasę zarówno do łyżwy, jak i klasyka.
Biegałem w kurtce Yoko YWS. Termoaktywna koszulka z krótkim rękawem, bluza i na góre Yoko. Coś niesamowitego. Biegnąc pod lodowaty wiatr nic nie wychładzała i nie przepuszczała zimna do środka. Po prostu jest genialna. A wiało tak, że jak wyrzucałem moje kije Yoko w tył po odbiciu, to przelatywały mi na druga stronę ciała.
Poniedziałek 8 lutego
Pogoda wczoraj była genialna, słonecznie, minimalny wiaterek, temp. powietrza ok. -2C. A do tego spadło dobre 20cm śniegu, więc warunki biegowe rewelacyjne.
Wybiegałem ponad 35km.
Na pierwszy rzut poszła pętla w Nauders przy wyciągach narciarskich (codziennie wszystkie trasy są robione 2-3 razy ratrakiem) i fajne jest to, że Austriacy robią swoją stronę, a Włosi swoją. Salomony posmarowane różowym Toko (w niedzielę w tym potwornym wietrze nie szły, łapały czasami śnieg nawiewany w tory), a wczoraj w miarę. Zrobiłem 5km pętle na rozgrzewkę i zmieniłem narty na posmarowane zieloną taśmą OptiWax. Pomimo, że nie było -5C, szły rewelacyjnie. Z Nauders pobiegłem w stronę granicy austriacko-włoskiej. Piękne widoki, dobrze utrzymana trasa, parę długich podbiegów, ale praktycznie bez większego problemu można z nimi sobie dać radę. Dużo po płaskich terenach. Tuż przed granicą trzeba wypiąć narty, przejść przez drogę, aby rozpocząć dalsze bieganie po trasach przygotowywanych przez Włochów. I tu, aby dobiec do Resia trzeba się nieźle napocić, bo ciągle pod górę i były to czasami bardzo długie i strome podbiegi. Ale tereny rewelacyjne, widokowe, co chwilę mostki, strumienie. W Resia trasa kończy się jakieś 100-200 m od jeziora, które jest zamarzniete i jest siedliskiem snownkiteròw. Wszędzie kolorowe latawce z narciarzami jak i snowboarderami.
Droga powrotna do Nauders jest fajna, parę długich zjazdòw i łagodnych podbiegów. Biegnie się rewelacyjnie.
Ok 13:45 spotkałem ponownie ratrak na autriackich trasach, wcześniej Włosi także poprawili trasy (czasami miałem wrażenie, że tor ok, natomiast jego boczne strony zbyt miękkie i kije mocno się zapadały w głębszym śniegu). No ale to tylko taka moja uwaga, bo:
- parkingi pod wyciagami w Nauders jak i w Resia są darmowe
- trasy biegowe są darmowe
- toalety są darmowe
Więc czego trzeba więcej, aby się wybiegać i wypocić.
Trasy biegowe są zarówno do łyżwy jak i klasyka, bardzo dobrze opisane wraz z odległościami i nazwami tras. Nic tylko biegać.
Wtorek 9 lutego
Dzisiaj tylko 20km, Nauders-granica-Nauders (2,5petli).
Zmieniła się pogoda, większość torów zawianych, praktycznie nie istniały. Wiatr 70-90 km/h. No, ale jak biegac to biegać :-).
W stronę granicy ciągle pod wiatr i nawiewany śnieg. Za to w stronę Nauders biegło sie z wiatrem. Możecie sobie wyobrazić jak mocno wiało – zatrzymałem się, wypiąłem kijki z pasków, rozłożyłem ręce w bok i…. jechalem po płaskim z całkiem niezłą prędkością jak przy pchaniu. Ale i tak było super, 2,5 godziny porządnego wysiłku.
A potem zaczął padać śnieg i przyszła mgła.
Salomony posmarowane zieloną taśmą OptiWax idą super nawet po świeżo nawianym śniegu, a było tylko -1 st.C
W załączeniu przesyłam kilka fotek z telefonu z poniedziałkowego biegania, no i oczywiście logo USNB też mi towarzyszy 🙂
Pozdrowienia z Sued Tirol (Pfunds, Nauders, Risia)
Michał
1 comment
kodymaster 9 lutego 2016 at 21:50
Dzięki Michał za ciekawą relację. Zazdrościmy jednocześnie udanego urlopu.